czwartek, 28 kwietnia 2011

Reportaże

Ostatnio przyjaciel wkręcił mnie w czytanie reportaży. Połowa, z przeczytanych w ubiegłym miesiącu szesnastu książek, należała właśnie do tego gatunku, a opisywały miejsca na całym świecie. Pierwszy z nich "Dzisiaj narysujemy śmierć" Wojciecha Tochmana okazał się być wstrząsającym doświadczeniem. Opisuje wydarzenie o którym się tak nie mówi, o którym wcześniej nie wiedziałam, a 'mocarstwa zachodnie' boją się nazwać ludobójstwo w Rwandzie po imieniu...
Nie będę jednak opisywała każdej książki po kolei, do każdej warto zajrzeć. Wojna bośniacko-serbska jest nam bardziej znana... ale przypadek Timoru Wschodniego? Kto w ogóle wie gdzie on leży? Ostatnie co czytałam to kilka książek Kapuścińskiego (także i w tym miesiącu), a ostatnia z nich opisuje wojnę w Angoli. Po jej przeczytaniu doszłam do wniosku, że warto byłoby przytoczyć dwa krótkie fragmenty. Z jednej strony poruszają, z drugiej, dają do myślenia. Jednak nie będę ich komentować. Poniżej dołączę także krótką listę książek wartych uwagi.
"Następny jeniec wygląda na dwanaście lat. Mówi, że ma szesnaście. On wie, że to wstyd walczyć w FNLA, ale jemu powiedzieli, że jak pójdzie na front, to potem poślą go do szkoły. On chce skończyć szkołę, bo on chce malować. Jeżeli dostanie papier i ołówek, zaraz może coś narysować. Może zrobić portret. Gdyby miał tu farby zrobiłby obraz. Umie też rzeźbić, chciałby pokazać swoje rzeźby, które zostały w Carmonie. On w to wkłada swoje życie i chciałby się uczyć, i powiedzieli mu, że będzie się uczyć, jeżeli najpierw pójdzie na front. On wie, to tak wychodzi, że aby malować, musi najpierw zabijać ludzi, ale on nikogo nie zabił." (s.42-43)
"Świat przypatruje się wielkiemu widowisku walki i śmierci, które zresztą trudno sobie wyobrazić, bo obraz wojny jest nieprzekazywalny. Ani piórem, ani głosem, ani kamerą. Wojna jest rzeczywistością tylko dla tych, którzy tkwią w jej zakrwawionym, wstrętnym, brudnym wnętrzu. Dla innych jest stronicą książki, obrazem na ekranie, niczym więcej." (s.98)

  • Bonczol Ł., Timor wschodni. Od reliktu kolonializmu do problemu międzynarodowego, Wrocław 2008.
  • Hatzfeld J., Strategia Antylop, Wołowiec 2009.
  • Kapuściński R., Cesarz, Warszawa 2000
  • Kapuściński R., Heban, Warszawa 1998.
  • Kapuściński R., Jeszcze dzień życia, Warszawa 2000(powyżej cytowana).
  • Stasiuk A., Fado, Wołowiec 2006.
  • Stasiuk A., Mury Hebronu, Warszawa 1992.
  • Tochman W., Dzisiaj narysujemy śmierć, Wołowiec 2010.
  • Tochman W., Jakbyś kamień jadła, Sejny 2002

czwartek, 21 kwietnia 2011

Design na wiosnę

Po dłuższej przerwie czas wpuścić nieco wiosennego powietrza do bloggowego pokoiku. To nie tak, że nic się nie działo. Politycznie całkiem sporo i pióro aż drapało dopominając się komentarza. Szkoda, że przez brak czasu plany komentarzowe się zdezaktualizowały. Ale jestem pewna, że będzie co opisywać i na pewno nadarzy się okazja skrytykować bezpodstawną krytykę politycznych krzykaczy.

Ale skoro wiosna to chciałabym pokazać coś, co jakiś czas temu mnie urzekło. Projekty architektoniczne Belga Vincenta Callebauta wyglądają jak wyjęte z bajki bądź wizualizujące fantastyczne utopie. Jego budynki wyglądają na niezwykle lekkie i marzy mi się zobaczenie ich na żywo.
Chciałabym pokazać dwa (z wielu) monumentalne projekty Callebauta - to są wizualizacje całych miast. Pierwsze, na które natrafiłam to "rafa koralowa". Projekt niewielkich mieszkań z niewielkimi ogrodami gdzie można uprawiać bądź hodować. Kompleks ma obejmować także punkty usług i sklepy. Stworzony został z myślą o zrujnowanym Haiti i czeka na inwestora, który podejmie się takiego eko-przedsięwzięcia.










No właśnie, koniecznie trzeba zaznaczyć, że dzieła Callebauta są w pełni ekologiczne. Zarówno ich budowa jak i użytkowanie. Przykładem może być projekt budynku mającego na celu przeczyszczenie powietrza w jednej z przemysłowych dzielnic Paryża. Innym pomysłem jest projekt przypominający motyla. Nic innego jak ogrody gdzie mają być uprawiane ekologiczne produkty oraz hodowane zwierzęta. Projekt przeznaczony dla Nowego Yorku.











Drugi monumentalny projekt, o którym wspomniałam, na pierwszy rzut oka przypomina pełen zieloności stadion. Jednak poniżej na zdjęciu przedstawiony jest projekt całego miasta. Jak jest w środku? Tu trzeba popatrzeć na inne projekty artysty i uruchomić własną eko-wyobraźnię ;)

Z niecierpliwością czekam na realizację któregoś projektu, pojechać i odwiedzić taki kompleks - budynek. Nasuwają mi się także pytania... Jakie są koszty wykonania i utrzymania takich budynków, na ile są one opłacalne (bo dla przyrody z pewnością korzystne)? A z innej strony, które państwa są gotowe na podjęcie tego typu projektów? Pozwolę sobie myślom płynąć...
Oczywiście NAMAWIAM do odwiedzenia oficjalnej strony Vincenta Callebauta. Jest tam wiele niezwykłych projektów, opisanych dokładnie i graficznie przedstawione kolejne fazy wykonania.

źródła/sources:
architekturakrajobrazu.info,
tvn24,