poniedziałek, 30 marca 2015

Ze slumsów do miasta - chińska opowieść


Tytuł : Córka Rzeki
Autor : Hong Ying
Wydawca : Grupa Wydawnicza Bertelsmann Media
Rok wydania : 2002
Ilość Stron : 254
ISBN : 83-7311-380-0




Dobre kilka lat temu zaczęłam czytać tę książkę, ale jej nie skończyłam. Nie pamiętam powodu przerwania, możliwe, że dla nastolatki okazała się za trudna albo za nudna, a łatwo znaleźć coś lżejszego i przyjemniejszego. Niemniej, cieszę się niezmiernie, że do niej wróciłam. Po prawdzie została ona 'wytypowana' do jednego z książkowych wyzwań, jako książka, której akcja rozgrywa się poza Europą, a jest to Chińska Republika Ludowa czasów po rewolucji kulturalnej, a datą końcową jest rok 1989. 

Autorka większość treści książki poświęca swojemu życiu w roku ukończenia przez nią 18 lat. Próbuje się dowiedzieć, dlaczego budzi taką niechęć rodziny, jakie sekrety przed nią skrywa, a co zdają się wiedzieć inni. Przeżywa także swoje pierwsze zakochanie, zawód i rozstanie. Wielokrotnie wspomina przeszłość, oczywiście na tyle, na ile pozwala jej pamięć. To, co jest jednym z najważniejszych elementów powieści to miejsce urodzenia i wychowania Ying. Osiemnaście lat swojego życia spędziła w slumsach Czungcing. Opisywana bieda, brud, współżycie rodzinne i sąsiedzkie nierzadko budzą niesmak. Pod kilkoma względami jest bardzo dosadna w swoich opisach. 

Życie, tradycje i zmiany społeczno-kulturalne powodują, że można nazwać tę książkę niemal historyczną. Długo wahałam się gdzie w biblioteczce umieścić 'Córkę rzeki'. Ze względu na specyfikę i memuarystyczny charakter zaliczę ją jednak do biografii a nie do beletrystyki, mimo braku aparatu naukowego. Dodatkowym plusem są zdjęcia ukazujące dziewczynę, jej rodziców oraz slumsy, w których się wychowywała. Język chiński jest specyficzny, ale nie ma obaw, że pomylą się imiona. Autorka posługuje się numeracją, Druga Siostra, Trzeci Brat, w kolejności urodzenia - ona sama była szóstą, najmłodszą z rodzeństwa. Czy tak faktycznie odzywała się do nich rodzina, czy było to tylko na potrzeby książki, tego nie wiemy, ale nie jest to wykluczone. 'Córka rzeki' to dobra, ciekawa opowieść z kategorii 'tych brudnych' i naturalistycznych. Ciekawe spojrzenie na egzotyczny dla nas kraj. Warto po nią sięgnąć zwłaszcza, że nie należy do długich.
6/10

niedziela, 22 marca 2015

Londyński tajemnice


Tytuł : Księżyc nad Soho
Autor : Ben Aaronovitch
Wydawca : Mag
Rok Wydania : 2014
Ilość stron : 340
ISBN : 978-83-7480-437-0

(Może zawierać spoilery z pierwszej części, Rzeki Londynu)

Po przebrnięciu przez 'Pieśń czasu' Iana MacLeoda potrzebowałam czegoś lżejszego, czegoś innego. Zazwyczaj przeplatam ze sobą gatunki książek żeby nie mieszać ze sobą fantastycznych światów. Nie zawsze można od razu 'wyjść' z rzeczywistości, w której trwało się tydzień, dwa lub dłużej, a następnego dnia chwyta się za kolejną książkę. A jednak wybrałam 'Księżyc nad Soho' drugą z cyklu książek Bena Aaranovitcha opisujących przygody 'detektywa od spraw nadprzyrodzonych'. Domyślałam się czego mogę się spodziewać, poznałam już świat przedstawiony i wiedziała, że będzie to dobra odskocznia od poprzedniej fantastyki. Aaranovitch stworzył ciekawą rzeczywistość, idealną na kilka części albo jakiś mini-serial. Nie sądziłam by na jednym - dwóch tomach miało się skończyć i się nie myliłam. Rzeki i Księżyc ukazały się w 2011 roku, kolejne wychodziły rok rocznie Whispers Under Ground, Broken Homes, Foxglove Summer i tegoroczne The Hanging Tree. Można tylko oczekiwać polskiego przekładu. 


Z czym zmierzył się w kolejnym tomie posterunkowy Grant? Jak można się domyśleć większość akcji rozgrywać się będzie w tytułowym Soho i podobnie jak w poprzedniej także i tutaj sprawy będą się trochę ze sobą przeplatać. Całość powieści utrzymana jest w lekkim, humorystycznym tonie. Bardzo brakowało mi Lesley, która była dobrym duchem i ciekawym akcentem Rzek Londynu. Niestety nie wyszła bez szwanku z ostatniego 'starcia' ze zmorą. Jej znikoma obecność w Księżycu wydawała mi się momentami wciskana na siłę. Niezmiennie doktor Walid jest jednym z moich ulubieńców, drugim okazała się detektyw Stephanopoulos pojawiającą się o wiele częściej wraz ze swoją specyficzną osobą. Po dłuższej przerwie po przeczytaniu tego tomu zaczęłam się zastanawiać czy nie jest on słabszy niż pierwszy. Nie miałam takiego wrażenia w trakcie czytania. Bawiłam się świetnie, to była książka, której potrzebowałam by odpocząć. Szczerze mam nadzieję, że autor utrzymał ciekawe pomysły, pojawią się nowe, nieoczywiste kreacje oraz nieoczekiwane twisty fabularne (te oczekiwane też były w porządku). Potencjał jest więc z pewnością będę czekała by zakupić nowe londyńskie opowieści jak tylko pojawi się taka okazja. 
nadal 8/10

czwartek, 5 marca 2015

Tajemnice Lasu / Into the Woods (2014)

Tak jak w modzie, tak w produkcjach filmowych pojawiają się cykle popularności pewnych tematów. Obecnie jednym z ulubionych motywów są aktorskie adaptacje znanych baśni. Była Czarownica, 13 marca będzie Kopciuszek, w planach jest Piękna i Bestia oraz Mała Syrenka. Kiedy dowiedziałam się, że Tajemnice Lasu są musicalem, dzień po premierze odhaczyłam w kalendarzu jako wyjście do kina. Tego typu filmów ostatnio mi brakowało (ileż można katować Chicago czy inną Burleskę). 

Into the Woods to połączenie motywów kilku znanych opowieści: o Czerwonym Kapturku, Kopciuszku, Jasiu Fasoli i Roszpunce ale podstawą jest historia bezdzietnego piekarza, który razem z żoną próbują zdjąć klątwę rzuconą niegdyś przez wiedźmę na jego rodzinę. Ścieżki wszystkich bohaterów łączą się w owym tajemniczym lesie i tam rozgrywa się niemal cała akcja baśni. 
Ponieważ to musical to w pierwszej kolejności wypada powiedzieć o ścieżce dźwiękowej. Wiele piosenek, mimo swojej prostoty, miało w sobie niezwykły urok. Przy innych można było nawet nieźle się pośmiać, jak przy piosence dwóch książąt. Muzyka pasuje do klimat filmu i to jest chyba najważniejsze. Zaskoczyła mnie w niektórych momentach wierność treści filmu wobec niektórych elementów baśni. Produkcje Disney'a znane są ze swojej ugłaskanej formy a w tej produkcji pokazano sporo mroku. Przykładem może być przywołanie formy w jaki sposób siostry Kopciuszka dopasowywały pantofelek. Byłam zaskoczona, ale w pozytywny sposób. Film podzielony został na dwa etapy historii i kiedy widz sądzi, że już zaraz będzie koniec opowieści następuje zwrot w fabule - kolejne pozytywne zaskoczenie. Oczywiście aktorsko nie można się przyczepić, doskonałe, czasami niekonwencjonalne kostiumy i charakteryzacja tylko potęgują dobre wrażenie. Obecnie na ekranach kin pojawiło się sporo dobrych filmów, ale mimo wszystko także ten warto obejrzeć... o ile lubi się musicale ;]

Warto także wspomnieć, że samo Into the Woods to musical, który zdobył niezwykłą popularność na całym świecie. Swój debiut miał w San Diego w 1986 roku a na Brodway'u premiera odbyła się w listopadzie 1987 roku. Opierał się o teksty Stephena Sondheima oraz książkę Jamesa Lapine'a. Do tej pory sztuka grana jest na deskach teatrów w wielu krajach.
8/10