czwartek, 27 lutego 2014

Muzyka i Piosenki filmowe - Oscary 2014

Koniec miesiąca za pasem, a nie poleciłam Wam jeszcze żadnej muzyki. Nie powinno być zaskoczeniem jeśli mój wybór padnie na utwory i ścieżki dźwiękowe nominowane do Oscara. Odkładając na bok wątpliwości co do nominowanych czy nagradzanych na tym, wciąż najbardziej znanym i popularnym festiwalu, nie można nie docenić tak fantastycznych kompozycji jakimi niemal rok rocznie raczą nas Williams, Desplat, Zimmer czy Newman. Muzyka zawsze porusza, mniej lub bardziej w zależności od preferencji, ale zawsze wywołuje emocje, a często nawet refleksje. 

W kategorii najlepszej piosenki mamy cztery nominacje. Dwie z nich już opisywałam przy okazji ZłotychGlobów, a jest to utwór Let It Go Idiny Menzel z animacji Kraina lodu, oraz laureat wymienionej przed chwila nagrody Ordinary Love zespołu U2 do filmu Mandela: Long Walk to Freedom. Trzecia piosenka pochodzi z innej animacji, która zdobyła niezwykłą popularność i sympatię – Minionki Rozrabiają i tutaj piosenka Pharrella Williamsa Happy. Bardzo pozytywny i pogodny utwór, który stoi naprzeciw nieco melancholijnego i delikatnego The Moon Song w wykonaniu Scarlett Johansson i Joaquin Phoenix z filmu Ona. Różnorodność utworów jest duża ale wyjątkowo wybrałam mojego faworyta a jest nim zespół U2. Szczerze jestem zawiedziona, że zarówno w tej kategorii jak i pośród ścieżek dźwiękowych nie znalazła się, tak jak w ubiegłym roku, druga część Hobbita. 

W przypadku soundtracków nominację uzyskał John Williams za Złodziejkę książek, o której już pisałam. Kolejnym wyróżnionym został Alexandre Desplat za TajemnicęFilomeny, z jednej strony delikatną a z drugiej dość pogodną muzykę. Will Butler i Owen Pallett skomponowali bardzo subtelną i miękką w brzmieniu ścieżkę do filmu Ona. Jestem przekonana, że spodoba się każdemu, kto lubi nieco melancholijne i łagodne dźwięki. Czwartą Nominację uzyskał Thomas Newman za piękny soundtrack do filmu Ratując pana Banksa. Ostatnim ale wcale nie gorszym jest Steven Prince, który skomponował fantastyczną muzykę do Grawitacji, utrzymaną w dobrym tempie, czasami niepokojącą a nawet pobudzającą. 
Nie ukrywam, że w tej kategorii to właśnie Steven Prince zaraz obok Thomasa Newmana jest moim faworytem. Już w tą niedzielę poznamy preferencje Akademii i jestem niezmiernie ciekawa werdyktu gdyż z tego co zasłyszałam Ona cieszy się znaczną sympatią.

piątek, 21 lutego 2014

American Hustle - zróbmy przekręt


American Hustle to historia Irvinga Rosenfelda (Christian Bale), który wraz ze swoją wspólniczką, piękną i odważną Sydney Prosser (Amy Adams) dokonują przekrętów finansowych. Jednak w końcu trafia kosa na kamień, którym okazuje się agent federalny Richie DiMaso (Bradley Cooper). Żeby wyjść cało z opresji zostają zmuszeni wydać innych im podobnych cwaniaczków. Oczywiście nie byłoby filmu gdyby sprawy nie zaczęły się komplikować... bardzo komplikować na wielu płaszczyznach. 

Film w reżyserii Davida O. Russella prezentuje się wyjątkowo zacnie. Dobrze skonstruowany scenariusz, błyskotliwe i często ironiczne wymiany zdań nie pozwalają widzowi się nudzić. Całość dopieszczona wizualnie zarówno w scenografii, charakteryzacji jak i kostiumach (ah, te dekolty Amy) oraz doprawiona odpowiednią muzyką Danny’ego Elfmana. Oczywiście nie ma filmu bez aktorów, a ci skradli cały film. Nic dziwnego, że w każdej z czterech kategorii aktorskich film uzyskał oscarowe nominacje. Tak naprawdę można dyskutować o kunszcie aktorskim, o wiarygodności dyskutując nad każdą kolejną sceną, a to nie miejsce na to. Warto tutaj wspomnieć, że przystojny Christian Bale do swojej roli musiał przytyć ponad 18 kilogramów! Niestety skutkowało to uszkodzeniem dwóch dysków w kręgosłupie. Oprócz trójki już wymienionych gwiazd czwartą nominowaną została Jennifer Lawrence, która w American Hustle wcieliła się w Rosalyn Rosenfeld, lekko szurniętą małżonkę głównego bohatera. Lawrence świetnie poradziła sobie z rolą i doskonale widać jak ścieżka jej kariery się rozwija. Nie zachwyciła mnie w Igrzyskach Śmierci (pierwszej części), ale urzekła w Poradniku pozytywnego myślenia i pokazała klasę w filmie Russella. 

Tyle dobrych słów i zachwytów, czyżby to był film doskonały? Nie powiedziałabym i choć doceniam wysoki poziom w wielu dziedzinach nie jest to produkcja znajdująca się w mojej biblioteczce pośród tych najlepszych. Były momenty i sceny, które trochę się dłużyły, momentami wkradała się monotonia i jednak czegoś mi w tym filmie brakowało. Możliwe że było za mało ‘pościgów i wybuchów’ ;). Po prawdzie przypomina trochę oglądanych przeze mnie niedawno Wkręconych gdzie każdy kogoś w coś wrabia, a sytuacja potrafi się niezwykle zapętlić. Oczywiście to luźne skojarzenie i porównywanie obu tych produkcji nie jest właściwe. 

Film otrzymał aż dziesięć nominacji do Oscara. Oprócz tych czterech, które już wymieniłam uzyskał nominacje w kategorii najlepszy film, najlepszy reżyser, scenariusz oryginalny, scenografia, kostiumy i montaż. Już 2 marca przekonamy się ile z tych nominacji z najważniejszych kategorii uzyska statuetkę.

ocena: 7/10


środa, 12 lutego 2014

Książki, do których wracamy...

Chyba każdy zapalony czytelnik ma w swojej biblioteczce książki, do których co jakiś czas wraca z przyjemnością, albo ze względu na ich wartościowość, albo sentyment. Wydaje mi się, że nawet osoby czytające sporadycznie są w stanie przywołać choć jedną książkę, do której wracają, bądź chcieliby wrócić. To jest doprawdy wspaniałe uczucie móc odpłynąć do znanego nam świata, powspominać emocje jakie pierwszy raz nam towarzyszyły podczas czytania, pozachwycać się kunsztem i warsztatem autora, niesamowitymi kreacjami światów, wysublimowanym albo wręcz przeciwnie – prostym aczkolwiek niezwykle trafnym słownictwem, móc przeżywać na nowo, wsłuchiwać się w ‘muzykę płynącą ze stron’, albo odkrywać nowe szczególiki lub metafory, które pominęliśmy za pierwszym razem. 

Ja na swoich półkach posiadam wiele książek do których wracam, albo chciałabym wrócić z różnych powodów jakie już tu wymieniłam. Są książki z historią osadzoną w świecie zarówno realnym jak i fantastycznym, książki autorów polskich i zagranicznych. Wśród nich jest większość książek Witolda Jabłońskiego, saga Anne Rice, bajkowe światy C.M. Valente, a także klasyka w postaci Portretu Doriana Grey’a  Oscara Wilde’a i Raj Utracony Johna Miltona. To tylko kilka ale właśnie przeczytanie jednej z nich wywołało chęć napisania tego nieco sentymentalnego wpisu. Wyznania Gejszy, bo to o nich mowa, to książka, którą pierwszy raz przeczytałam w 2000 roku czyli na długo przed pojawieniem się ekranizacji (2005). I choć tony ‘makulatury’ piętrzą się na półkach nabrałam ochoty by ponownie po nią sięgnąć i zagłębić się w tym bajkowym świecie opisanym przez Arthura Goldena. Nie zliczę ile razy sięgałam po Wyznania i z pewnością nie raz do nich wrócę, właśnie z sentymentu. Film nie był tak dobry, był raczej płytki, powierzchowny i miał wiele wad, ale jednocześnie stanowił piękną ilustrację z poruszającą muzyką Johna Williamsa (który właśnie dla Gejszy zrezygnował z komponowania muzyki do czwartej części filmu przygód Harry’ego Pottera). 

Jest jeszcze jeden powód dla którego wspomniałam teraz o książce Goldena. Na moich półkach zalega kilka powieści albo z historią osadzoną w Japonii oraz książek autorów japońskich. Między innymi te kilka mam zamiar w tym roku przeczytać:

Lesley Downer – Madame Sadayako. Gejsza, która uwiodła Zachód
Gail Tsukiyama – Ulica tysiąca kwiatów
Mineko Iwasaki – Gejsza z Gion
Malena Watrous – Jeśli pójdziesz za mną
Hong Ying – Córka rzeki (tutaj akurat Chiny)

A może ktoś już czytał wyżej wymienione i podzieli się wrażeniami, albo podpowie jakąś ciekawą dalekowschodnią historię?

Ciekawe czy i Wy macie książki, do których wracacie, a może po chwili zastanowienia chcielibyście wrócić? 

piątek, 7 lutego 2014

Wkręceni - coś lekkiego i prostego też jest potrzebne


Nieplanowana wizyta w kinie na tak zwanego spontana okazała się całkiem udana. Wkręceni czyli nowy film Piotra Wereśniaka, który jest reżyserem i scenarzystą docenionych filmów takich jak Stacja, Zakochani, komedii Oh, Karol 2, a także reżyser Nie kłam kochanie i Zróbmy sobie Wnuka. Chcieliśmy iść na coś lekkiego, zabawnego, a zwiastun wyglądał całkiem zacnie. 

O czym jest ten film? Trzech pracowników śląskiej fabryki samochodów z powodu kryzysu zostaje zwolnionych i postanawiają przehulać odprawę w stolicy. W trakcie powrotu nieco zabłądzili i trafili na polską prowincję gdzie z powodu samochodu na niemieckich blachach zostali wzięci za zagranicznych inwestorów. W tej komedii tak naprawdę każdy każdego wkręca i oszukuje, ale oczywiście zakończenie musi być szczęśliwe, pozytywne i podnoszące na duchu. 

Oczywiście jak to w polskich filmach bywa i tutaj mamy znaną i lubianą obsadę. Piotr Adamczyk, który pojawia się w prawie każdej produkcji, czy urocza Dominika Kluźniak. Choć scenariusz jest dość prosty to wiele gagów było mistrzowskich i niezwykle celnych, a każda z ról, zarówno tych pierwszo jak i drugoplanowych zagrana była świetnie. Ale jeden aktor, w mojej opinii, skradł cały film. Paweł Domagała jako Tomek ‘Szyja’ Zarówny co rusz rozbawiał widzów swoim zachowaniem, stwierdzeniami, superszybkim pomyślunkiem i bystrością. Nie tylko według mnie był najlepszą i najbardziej zapadającą w pamięć postacią. Oczywiście warto też zwrócić uwagę na muzykę Bartosza Chajdeckiego i teksty niektórych piosenek. Produkcja jest także ładną, niewielką reklamą miasta Zamościa, gdzie były kręcone zdjęcia.

Dla kogo ten film? Dla każdego kto chce trochę dobrej prostej rozrywki, nie komedii romantycznej, ani filmu nadmiernie przesyconego przecinkami – reżyser udowadnia, że są one zbędne. Komedia dobra na wyjścia grupą kiedy to chcemy dobrze się bawić.


Ocena 6/10 ale i tak warto ;]


wtorek, 4 lutego 2014

Złodziejka książek - opowieść pełna wartości

 Kiedy dowiedziałam się, że w filmie Złodziejka Książek 10 - letnia dziewczynka żeby uciec przed realiami życia w III Rzeszy i późniejszej wojny zgłębia fantastyczny świat zaklęty w książkach od razu przypomniał mi się piękny Labirynt Fauna. Jak się okazało historia małej Liesel jest trochę inna. Tutaj nie ma dziwnych kreatur, wyimaginowanej rzeczywistości ale piękne słowa i opowieści. Właśnie takie filmy uważam za bardzo wartościowe, takie, które pokazują jak ważną i dobrą rzeczą jest czytanie książek.
Ponad to sam film jest bardzo ładny, w pięknej oprawie, z poruszającą muzyką Johna Williamsa. W tym trzeba nadmienić, że jest to jedna ze ścieżek dźwiękowych nominowanych do Oscara i nagród BAFTA (także nominacja do Złotych Globów). Mimo przygnębiającej rzeczywistości i trudów życia obraz jest często  pogodny, pełen ciepła i radowania się z drobnostek. Nie mogło zabraknąć też przyjaźni ponad podziałami i całkiem oczywistego niezrozumienia realiów nie tylko z punktu widzenia dziecka, dla którego świat jest prosty. Obrazu dopełniają świetnie dobrani aktorzy. W rolę głównej bohaterki wcieliła się Sophie Nélisse, śliczna dziewczynka, która swoimi dużymi jasnymi oczami ze zdziwieniem i ciekawością ogląda świat. Dziewczynka została adoptowana przez Rosę (Emily Watson) i Hansa (Goeffrey Rush) Hubermann, którzy odegrali swoje role bardzo prawdziwie i wiarygodnie. Za każdym razem Rush zachwyca mnie swoją gra aktorską (polecam jeden z ostatnich jego filmów Koneser). 


Dopiero po obejrzeniu filmu zwróciłam uwagę, że został on nakręcony na podstawie książki pod tym samym tytułem, autorstwa Markusa Zusaka. Jest to książka, która od momentu wydania utrzymuje się na szczycie list bestsellerów i uzyskała pozytywną ocenę krytyków. Po obejrzeniu filmu, wiedząc, że to literatura, na podstawie których powstały jest zawsze lepsza, nabrałam ochoty na odkopanie i przeczytanie Złodziejki Książek. Wiele osób ją sobie chwaliło i opisywało jako książkę, do której się wraca. 



ocena filmu 8/10 (za aktorów, muzykę, wartości i książki)

Premiera filmu miała miejsce w ubiegły piątek i bardzo polecam wyjście do kina, z rodziną i dziećmi :)

sobota, 1 lutego 2014

Witam w nowym roku... po miesiącu ;)


Po krótkiej (ledwie miesięcznej) ale koniecznej przerwie wracamy z nową energią i zaangażowaniem. W końcu trzeba zadbać o noworoczne postanowienia, kopnąć się w tyłek i pracować!
Za nami styczeń i co nieco w tym czasie się  wydarzyło. 12 stycznia  w Los Angeles miało miejsce rozdanie Złoty Globów. American Hustle otrzymało wiele nominacji i nagród. Na uwagę zasługuje zwłaszcza Jennifer Lawrence, która zbiera coraz większe laury w filmowej społeczności. Także Wilk z Wall Street z nagrodzonym Globem Leonardo DiCaprio może zrobić sporo zamieszania podczas rozdawania kolejnych filmowych nagród. Za dwa tygodnie, 16 lutego wręczone zostaną nagrody Brytyjskiej Akademii Sztuk Filmowych i Telewizyjnych, konkurencja jest silna w większości kategorii i wydaje mi się, że tylko Kraina Lodu bijąca rekordy box office jest całkiem pewnym zwycięzcą w kategorii animacji. Ceremonia rozdania nagród Amerykańskiej akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej odbędzie się 2 marca. Jeszcze nie zapoznałam się ze wszystkimi nominowanymi do Oscara produkcjami ale już mogę wyrazić swoje rozczarowanie dotyczące nominacji dla drugiej części Hobbita. Niby nominacje są trzy, ale tylko w technicznych kategoriach, mianowicie za dźwięk, montaż dźwięku i efekty specjalne. Tak jak w przypadku ubiegłorocznych nagród, widocznie Akademia stwierdziła, że więcej nagród i nominacji PJ nie potrzebuje. Oczywiście jest to moje osobiste odczucie.


Czytelniczym celem w tym roku jest oczywiście poprawienie swojego wyniku. Ponieważ nie jestem typem osoby, która robi i czyta coś na siłę, pojawią się tu recenzje nie tylko 'świeżynek' ale i starszych książek, albo tych mniej popularnych czy znanych, ale godnych uwagi. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie, chętnie też zapoznam się z czymś poleconym :)

Tak jak i w ubiegłym roku pojawią się także recenzje ciekawych i raczej niezależnych gier, seriali, albumów muzycznych, a także ciekawych wydarzeń kulturalnych. Więcej, więcej, więcej i mam nadzieję, że także lepiej i ciekawiej.
Zapraszam też na nową stronę na Facebooku ;]