wtorek, 26 listopada 2013

Newsroom - sztuka tworzenia wiadomości



Newsroom zachwycił mnie już od pierwszego odcinka. Powiem więcej, już po pierwszych 6 minutach i słowach głównego bohatera wiedziałam, że to jest to. Może było to pochopne stwierdzenie ale nie żałowałam, a to najważniejsze. Serial pokazuje pracę ‘od kuchni’ przy tworzeniu programu informacyjnego. Cały proces od zbierania  informacji, szukania i sprawdzania wiarygodności źródeł, po sam montaż i emisję. Will McAvoy (w tą role wcielił się rewelacyjny Jeff Daniels) jest swego rodzaju celebrytą telewizyjnym. Niezwykle inteligentny, bystry, były prokurator przez pewną wypowiedź (na samym początku odcinka), która została źle zrozumiana, traci bardzo na oglądalności. Aby poprawić ten stan rzeczy zostaje mu przydzielony nowy producent. Ktoś z powołaniem, pasją... i wizją by zmienić oblicze telewizji informacyjnej, rzetelnej, mogącej edukować społeczeństwo oraz pokazywać błędy i nadużycia jakich dopuszczają się politycy czy finansiści. Tak się składa, że nowym producentem została eks-partnerka naszego bohatera. 

Newsroom to także miejsce, w którym przebywa bardzo wiele osób o bardzo różnych charakterach. Każda z nich jest bardzo wyrazista i dobrze, wiarygodnie zagrana. Oprócz problemów z jakimi borykają się wydawcy, producenci, prezenterzy podczas tworzenia takiego programu, serial pokazuje również zwykłe ludzkie rozterki, problemy i słabości. Jedna osoba kompletnie nie zna się na uczuciach ktoś inny jest totalną ‘nogą’ technologiczną. Od słowa do słowa i momentami mamy prawdziwą komedię omyłek. 

Newsroom jest jednym z najlepszych seriali z jakimi miałam styczność. Z pewnością docenią go ludzie inteligentni, którzy wiedzą co się dzieje na świecie. Docenią mistrzowskie łapanie za słówka w wykonaniu McAvoy’a, metafory, aluzje i drobnostki, które potrafią zmienić sytuację, a nawet życie bohaterów. Dodatkowo całość okraszona jest dobrym, nie przesadzonym i inteligentnym humorem.

Obecnie serial ma dwa sezony i ten drugi wydaje się lepszy, bardziej dynamiczny. Z każdego odcinka można się wiele nauczyć, co jest rzeczą niezwykle cenną. Niestety nie wiadomo czy powstanie trzeci sezon. Twórca, Aaron Sorkin, nie wyklucza ale i podkreśla, że musi to poważnie przemyśleć. Można się zastanowić dlaczego chcą przerwać, po tym jak Jeff Daniels otrzymał statuetkę Emmy, a sam serial otrzymał 3 inne nagrody i 14 nominacji. Trzeba jednak zwrócić uwagę na bardzo precyzyjny i trudny scenariusz. Historia przedstawiona opiera się na faktycznych niedawnych wydarzeniach na świecie (głównie jednak w USA), zatem na ile twórca może sobie pozwolić, ile uda mu się zebrać dokładnych informacji na temat kolejnych afer, ale tak, by nie zaszkodzić sobie i serialowi. Osobiście wolałabym zakończyć (lub zawiesić) serial, a nie wciągać go w fikcyjne historie, bo to nie o to w nim chodzi.

Polecam obejrzeć chociaż pierwszy odcinek, który nieźle wprowadza w środowisko Newsroom.
ocena: 9/10

czwartek, 14 listopada 2013

Elizabeth Kostova po raz drugi... czytelnicze samobójstwo?


Po znacznej krytyce Elizabeth Kostovy i jej Historyka na przekór zdrowemu rozsądkowi, higienie umysłu, i własnemu gustowi literackiemu sięgnęłam po drugą powieść tej autorki, równie obszernej co pierwsza. Od początku zadawałam sobie pytanie dlaczego popełniam to czytelnicze samobójstwo właściwie bez uprzedniego odpoczynku? Pewnie dlatego, że skoro dawno temu ją kupiłam, stoi i ładnie wygląda, a ja w jakiś sposób przywykłam do stylu pisania autorki, to nie będzie lepszego momentu by spróbować przebrnąć przez to dzieło. Gdybym zabrała się za inną książkę prawdopodobieństwo przeczytania Łabędzia i Złodziei sięgnęło by piwnicy, a powieść kurzyłaby się kolejne kilka lat. Opis wydał mi się wyjątkowo ciekawy ze względu na dwa tematy leżące w sferze moich zainteresowań: sztukę i ludzką psychikę. W jaki sposób autorka połączyła obie kwestie i czy znowu będzie udawać Dana Browna i snuć teorie spisku dziejowego? Między innymi takie pytania sobie zadawałam zaczynając czytać. Całe szczęście Kostova nie próbowała wplatać w powieść wątku fantastycznego, czego (po doświadczeniu z Historykiem) bardzo się obawiałam, i wyszło jej to zaskakująco dobrze. Wcześniej niż po dotarciu do magicznej setnej strony stwierdziłam, że chcę poznać zakończenie tej historii.

Robert Oliver, znany choć nieco dziwny malarz zaatakował jeden z obrazów w National Gallery of Art, po czym został wysłany do szpitala psychiatrycznego. Jednak doktor Marlow nie jest w stanie nakłonić go do rozmowy, nawet do wypowiedzenia pojedynczego słowa. Żeby móc pomóc pacjentowi przeprowadza wywiad środowiskowy i podejmuje swego rodzaju dochodzenie w celu dowiedzenia się czym kierował się Oliver atakując dzieło sztuki, a także kim jest tajemnicza kobieta, którą artysta nieprzerwanie malował.

Historia jaką opowiada nam autorka wydała mi się o wiele ciekawsza i bardziej żywa od pierwszej powieści. Nadal pojawiają się bardzo długie i zbędne opisy, ale jest ich zdecydowanie mniej i męczą tylko na samym początku. Charakterystyczne dla autorki mieszanie przeszłości z teraźniejszością w poszczególnych rozdziałach, oraz zamieszczanie listów jest o wiele bardziej czytelne i przyjemniejsze w odbiorze. Albo autorka dojrzała, albo znalazła lepszego edytora – i to jest zdecydowany plus. Bardzo dobrze jeśli pisarz się rozwija. Pewnym minusem jest momentami przewidywalność zdarzeń. Nie zawsze i nie wszystko jest oczywiste, ale osoba, która jest psychiatrą i artystą powinna o wiele szybciej łapać pewne aluzje. Możliwe, że to moje odczucie i zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma lotny umysł (jak choćby przeciętny Amerykanin) zwłaszcza, że jest to jednak prosta beletrystyka. Nie oczekiwałam cudów i zostałam mile zaskoczona, a to najważniejsze. Łabędź i złodzieje to zdecydowanie lepsza powieść niż Historyk, choć nie dla każdego. Poruszenie zagadnień związanych z moimi zainteresowaniami na pewno ułatwiło odbiór książki, ale opowieść o zakochanym artyście poleciłabym o wiele szerszemu gronu odbiorców. Jest progres.
6/10


Jeszcze słowo o polskim wydaniu. Świat Książki postarał się dając czytelnikowi ładnie oprawioną powieść, z miłą w dotyku okładką z tłoczonymi literami. Niestety złoty grzbiet bardzo szybko zaczął się ścierać w trakcie normalnego użytkowania, poprzez zwykłe trzymanie. Także na okładce napisano, że jest to ‘nowy thriller’ nie wiem kto to wymyślił, ale Łabędź i złodzieje thrillerem na pewno nie jest, a po prostu powieścią obyczajową.

środa, 6 listopada 2013

Bestie z południowych krain - współczesna baśń

Długo zastanawiałam się czy w ogóle podejmować się recenzowania tego filmu, dlatego wiele słów tu nie padnie – odczucia są ważniejsze. Z jednej strony to piękny obraz o wytrwałości i wewnętrznej sile w bardzo plastycznej oprawie, z drugiej zaś, poprzez ten film płynęło się na tyle gładko, że sama nie wiem kiedy zleciał, a słowa wydają się po prostu zbędne. Można dokładnie opisywać jakieś płótno, jego symbolikę, natężenie barw, technikę... ale każda osoba będzie inaczej go odczuwała. Te obrazy bronią się same. 

Quvenzhané Wallis która wcieliła się w rolę Hushpuppy posiada w sobie bardzo wiele charyzmy, uroku i talentu. To właśnie za ten film dostała nominacje do Oscara i zapisała się jako najmłodsza nominowana do nagrody za role pierwszoplanową. Co ciekawe, przeszła przez casting mając 5 lat zamiast wymaganych sześciu – jej mama skłamała co do wieku córki, co w tym wypadku wyszło na dobre. Sam film także otrzymał nominację i choć uważam go za godnego uwagi to uważam, że można by znaleźć kilka produkcji bardziej zasługujących na zaszczycenie tego grona. Warto jednak zauważyć, że jest to bardzo udany reżyserski debiut Behna Zeitlina, a klimatu dopełnia piękna muzyka także w jego wykonaniu przy współpracy z Danem Romerem. 

Czasami oniryczny wydźwięk obrazu zniechęca ale mimo wszystko polecam ten film jeśli macie ochotę na coś spokojnego, przyjemnego z odrobina humoru, refleksji i raczej dobrym zakończeniem.
6/10