niedziela, 23 listopada 2014

Rzeki Londynu – Ben Aaronovitch


Tytuł: Rzeki Londynu
Autor: Ben Aaronovitch
Wydawca: Mag
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 361
ISBN: 978-83-7480-425-7

Chociaż nie przepadam  za powieściami detektywistycznymi to opis książki na stronie wydawnictwa był na tyle intrygujący, że zdecydowałam się ją zakupić i przeczytać. Byłam ciekawa w jaki sposób poszczególne kwestie autor połączy. Słyszałam dobre opinie i postanowiłam sama się przekonać ile w tym prawdy. Kto jeszcze nie miał styczności z tą pozycją może uwzględni ją w swoich planach czytelniczych (albo prezentach świątecznych). 


Młody, początkujący londyński policjant Peter Grant natrafia na pewne zjawisko nadprzyrodzone. Początkowo podchodzi wobec tego spokojnie, ale nim się obejrzy zostaje wciągnięty w wir wydarzeń i zaczyna uczyć się... na czarodzieja. Jak się okazuje, różnych ‘zjawisk’ jest o wiele więcej niż można by przypuszczać. Petera pod swoją opiekę bierze doświadczony czarodziej, inspektor Nightingale, zajmujący się takimi sprawami ale i ukrywaniem ich przed wzrokiem zwykłych ludzi. 

Wybór tej książki był bardzo dobry i spędziłam na niezłej zabawie sporo godzin. Rzeki Londynu napisane są bardzo lekkim i przystępnym językiem, z poczuciem humoru, dystansem oraz z wplecionymi w treść drobnymi żartami powodującymi uniesienie się kącików ust w delikatnym uśmiechu. To jest duża zaleta. Kreacje autora, zarówno świata jak i postaci są bardzo udane i intrygujące. Bohaterowie dają się lubić, a to jeden z ważniejszych czynników. Na uwagę zasługuje także garść ciekawostek i wiedzy o stolicy Wielkiej Brytanii. Czasami żałowałam, że do książki nie jest dołączona mapa Londynu, byłaby pomocnym urozmaiceniem. Nawet jeśli historia jest stosunkowo prosta to i tak godna uwagi. To bardzo dobra książka rozrywkowa.

Kolejną książkę autorstwa Bena Aaronovitcha ‘Księżyc nad Soho’ mam już na oku i ustawioną w kolejce do przeczytania, a póki co Rzeki... polecam każdemu :)
8/10

czwartek, 6 listopada 2014

Miasteczko Halloween (1993)

Zawsze między Halloween a Bożym Narodzeniem oglądam jedną z lepszych moim zdaniem, a przy okazji ulubionych animacji Tima Burtona. Nightmare before Christmas to produkcja pierwszej połowy lat 90., i jedna z tych, które są ponadczasowe. Stworzona w typowej dla Burtona stylistyce, nieco groteskowej, z postaciami wyglądającymi jak szmacianki lub figurki z plasteliny. W tym stylu powstała także np. Gnijąca panna młoda czy Frankenweenie

O czym jest koszmar przed świętami? To opowieść o miasteczku gdzie mieszkają wszystkie stwory, straszydła i upiory znane z legend i baśni, które w halloweenową noc wychodzą do świata ludzi żeby ich straszyć. Przez kolejny rok przygotowują się do następnych obchodów ich święta. Głównym bohaterem jest Jack Skellington (któremu głosu użyczył Chris Sarandon), który przypadkiem trafia do Miasteczka Bożego Narodzenia i zafascynowany jego ideą próbuje ją przeszczepić również na grunt swojej społeczności. Ale potwory mają to do siebie, że robią rzeczy potworne i straszne, a te pomysły są dla nich niezrozumiałe. Jednak Jack robi wszystko by zdążyć przed Świętami i odbyć je po swojemu. 

Historia jest prosta, trochę zabawna, a trochę gorzka kiedy bohaterowie zderzają się z rzeczywistością tak różną od swoich wyobrażeń. To na co jeszcze należy zwrócić to muzyka skomponowana przez Danny’ego Elfmana, który stworzył już dla Burtona nie jedną fantastyczną ścieżkę dźwiękową. Muzyka z Miasteczka Halloween w mojej opinii jest jedną z lepszych wśród filmów animowanych. Poniżej jedna z zabawniejszych piosenek o porwaniu Świętego Mikołaja, a także oczywiście temat główny wraz z o wiele mroczniejszą i bardzo klimatyczną wersją w wykonaniu Marlina Mansona. Gorąco polecam obejrzeć całą animację!
9/10