piątek, 21 lutego 2014

American Hustle - zróbmy przekręt


American Hustle to historia Irvinga Rosenfelda (Christian Bale), który wraz ze swoją wspólniczką, piękną i odważną Sydney Prosser (Amy Adams) dokonują przekrętów finansowych. Jednak w końcu trafia kosa na kamień, którym okazuje się agent federalny Richie DiMaso (Bradley Cooper). Żeby wyjść cało z opresji zostają zmuszeni wydać innych im podobnych cwaniaczków. Oczywiście nie byłoby filmu gdyby sprawy nie zaczęły się komplikować... bardzo komplikować na wielu płaszczyznach. 

Film w reżyserii Davida O. Russella prezentuje się wyjątkowo zacnie. Dobrze skonstruowany scenariusz, błyskotliwe i często ironiczne wymiany zdań nie pozwalają widzowi się nudzić. Całość dopieszczona wizualnie zarówno w scenografii, charakteryzacji jak i kostiumach (ah, te dekolty Amy) oraz doprawiona odpowiednią muzyką Danny’ego Elfmana. Oczywiście nie ma filmu bez aktorów, a ci skradli cały film. Nic dziwnego, że w każdej z czterech kategorii aktorskich film uzyskał oscarowe nominacje. Tak naprawdę można dyskutować o kunszcie aktorskim, o wiarygodności dyskutując nad każdą kolejną sceną, a to nie miejsce na to. Warto tutaj wspomnieć, że przystojny Christian Bale do swojej roli musiał przytyć ponad 18 kilogramów! Niestety skutkowało to uszkodzeniem dwóch dysków w kręgosłupie. Oprócz trójki już wymienionych gwiazd czwartą nominowaną została Jennifer Lawrence, która w American Hustle wcieliła się w Rosalyn Rosenfeld, lekko szurniętą małżonkę głównego bohatera. Lawrence świetnie poradziła sobie z rolą i doskonale widać jak ścieżka jej kariery się rozwija. Nie zachwyciła mnie w Igrzyskach Śmierci (pierwszej części), ale urzekła w Poradniku pozytywnego myślenia i pokazała klasę w filmie Russella. 

Tyle dobrych słów i zachwytów, czyżby to był film doskonały? Nie powiedziałabym i choć doceniam wysoki poziom w wielu dziedzinach nie jest to produkcja znajdująca się w mojej biblioteczce pośród tych najlepszych. Były momenty i sceny, które trochę się dłużyły, momentami wkradała się monotonia i jednak czegoś mi w tym filmie brakowało. Możliwe że było za mało ‘pościgów i wybuchów’ ;). Po prawdzie przypomina trochę oglądanych przeze mnie niedawno Wkręconych gdzie każdy kogoś w coś wrabia, a sytuacja potrafi się niezwykle zapętlić. Oczywiście to luźne skojarzenie i porównywanie obu tych produkcji nie jest właściwe. 

Film otrzymał aż dziesięć nominacji do Oscara. Oprócz tych czterech, które już wymieniłam uzyskał nominacje w kategorii najlepszy film, najlepszy reżyser, scenariusz oryginalny, scenografia, kostiumy i montaż. Już 2 marca przekonamy się ile z tych nominacji z najważniejszych kategorii uzyska statuetkę.

ocena: 7/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz