American Hustle to historia Irvinga
Rosenfelda (Christian Bale), który wraz ze swoją wspólniczką, piękną i odważną Sydney
Prosser (Amy Adams) dokonują przekrętów finansowych. Jednak w końcu trafia kosa
na kamień, którym okazuje się agent federalny Richie DiMaso (Bradley Cooper). Żeby
wyjść cało z opresji zostają zmuszeni wydać innych im podobnych cwaniaczków. Oczywiście
nie byłoby filmu gdyby sprawy nie zaczęły się komplikować... bardzo komplikować
na wielu płaszczyznach.
Film w reżyserii Davida O. Russella prezentuje się
wyjątkowo zacnie. Dobrze skonstruowany scenariusz, błyskotliwe i często
ironiczne wymiany zdań nie pozwalają widzowi się nudzić. Całość dopieszczona
wizualnie zarówno w scenografii, charakteryzacji jak i kostiumach (ah, te
dekolty Amy) oraz doprawiona odpowiednią muzyką Danny’ego Elfmana. Oczywiście
nie ma filmu bez aktorów, a ci skradli cały film. Nic dziwnego, że w każdej z
czterech kategorii aktorskich film uzyskał oscarowe nominacje. Tak naprawdę
można dyskutować o kunszcie aktorskim, o wiarygodności dyskutując nad każdą
kolejną sceną, a to nie miejsce na to. Warto tutaj wspomnieć, że przystojny Christian
Bale do swojej roli musiał przytyć ponad 18 kilogramów! Niestety skutkowało to
uszkodzeniem dwóch dysków w kręgosłupie. Oprócz trójki już wymienionych gwiazd
czwartą nominowaną została Jennifer Lawrence, która w American Hustle wcieliła
się w Rosalyn Rosenfeld, lekko szurniętą małżonkę głównego bohatera. Lawrence
świetnie poradziła sobie z rolą i doskonale widać jak ścieżka jej kariery się
rozwija. Nie zachwyciła mnie w Igrzyskach Śmierci (pierwszej części), ale
urzekła w Poradniku pozytywnego myślenia i pokazała klasę w filmie Russella.
Tyle
dobrych słów i zachwytów, czyżby to był film doskonały? Nie powiedziałabym i choć
doceniam wysoki poziom w wielu dziedzinach nie jest to produkcja znajdująca się
w mojej biblioteczce pośród tych najlepszych. Były momenty i sceny, które
trochę się dłużyły, momentami wkradała się monotonia i jednak czegoś mi w tym
filmie brakowało. Możliwe że było za mało ‘pościgów i wybuchów’ ;). Po prawdzie
przypomina trochę oglądanych przeze mnie niedawno Wkręconych gdzie każdy kogoś
w coś wrabia, a sytuacja potrafi się niezwykle zapętlić. Oczywiście to luźne
skojarzenie i porównywanie obu tych produkcji nie jest właściwe.
Film otrzymał
aż dziesięć nominacji do Oscara. Oprócz tych czterech, które już wymieniłam
uzyskał nominacje w kategorii najlepszy film, najlepszy reżyser, scenariusz
oryginalny, scenografia, kostiumy i montaż. Już 2 marca przekonamy się ile z
tych nominacji z najważniejszych kategorii uzyska statuetkę.
ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz