wtorek, 17 lutego 2015

Fantastyczna droga przez mękę

Tytuł : Pieśń czasu. Podróże
Autor : Ian MacLeod
Wydawca : MAG
Seria : Uczta Wyobraźni
Rok wydania : 2011
Ilość stron : 482
ISBN 978-83-7480-218-5

Książka Iana MacLeoda jest drugą tego typu, łączącą powieść i opowiadania, po jaką sięgnęłam. Niestety ani jedno, ani drugie nie przypadło mi do gustu jak w przypadku Bacigalupiego, a w każdym razie okazały się bardzo nierówne. 

Pierwsze, Opowieść młynarza, zrobiło na mnie pozytywne wrażenie. Poruszająca historia rzemieślnika, magicznych pieśniach i znamionach czasu, i o tym, jak duży i nieunikniony mają na nas wpływ. Była to niezwykle wciągająca podróż z pewnym steampunkowym wydźwiękiem i powiedziałabym, że również z duszą – co zdarza się nieczęsto. Kolejne opowiadanie Dbaj o siebie, zaledwie trzy-stronicowe a zdołało mnie skonfundować. Nietypowe, futurystyczne podejście do życia i umierania w skondensowanej formie. To esencja myśli i idei, którą można odbierać różnie, zależnie od osoby. W opowiadanie Bunt Anglików w ogóle nie byłam w stanie się wczuć. Wydawało mi się ciężkie i powolne (również powoli szło mi czytanie). Po jego zakończeniu przez kilka dni nie byłam w stanie wrócić do książki. Żywioły całe szczęście okazały się lepsze i ciekawsze, aczkolwiek bardzo nierówne i do końca nie byłam w stanie zdecydować czy mi się podoba czy nie. Ostatecznie kilka ostatnich stron upewniło mnie, że jest to opowiadanie wartościowe. Zwieńczenie to kolejna bardzo krótka opowieść o pewnej podróży, melancholijna i nieco smutna, bo o przemijaniu – po raz kolejny i nie ostatni. Następne opowiadania trzymają dobry poziom. Wainwrightowie na wakacjach to historia brytyjskiego chłopca opisująca formę spędzania wakacji przez jego rodzinę. Stosunkowo prosta ale momentami odczuwa się chwile grozy jak w niezgorszym thrillerze. Drugim najlepszym opowiadaniem w moim odczuciu był Dywan z hobów. Opowiadanie, które po rozebraniu na części pierwsze mogło by mieć osobną niekrótką recenzję. Poruszone w nim zostało wiele aspektów społeczno-psychologicznych, ekologicznych, politycznych i oczywiście jak w trakcie całej książki pojawia się także motyw nieuniknionych zmian i przemijania. Krótki przerywnik w postaci historii O spotkaniach z innymi wyspami ma w sobie pewien urok ale przypływa i odpływa jak owe wyspy. O wiele ciekawszym opowiadaniem okazała się Druga podróż króla gdzie historia alternatywna idzie ręka w rękę z fantastyką, a momentami sprawia wrażenie satyry i znacząco ironizuje pewne aspekty wiary i chrześcijańskich wydarzeń.
Drugą część książki stanowi powieść Pieśń Czasu, niestety podobnie jak w przypadku opowiadań okazała się bardzo nierówna. Miałam niemałe problemy by skoncentrować się i wgryźć w treść. O czym jest? Starsza kobieta, znana skrzypaczka, będąca już u kresu swego życia odnajduje na plaży wyrzuconego przez morskie fale młodzieńca. Kiedy Adam, tak nazwała go staruszka kiedy okazało się że stracił pamięć, odzyskuje przytomność, a później zdrowie, staje się powiernikiem historii jej życia. To swego rodzaju terapia dla kobiety ale i szansa, że młodzieniec przypomni sobie swoją tożsamość. W trakcie czytania bywały fragmenty nudne, przydługie, a nawet męczące, ale zaraz pojawiało się coś ciekawego, delikatnego z motywem muzycznym, który trzymał mnie przy dalszej lekturze. Ciekawiło mnie czym okaże się tytułowa Pieśń czasu, a odpowiedź czekała niemal na samym końcu i nie czułam się usatysfakcjonowana. Rozumiałam czym była ale to, co otrzymałam było niestety zbyt przewidywalne i oczywiste. Drugim motywem jaki mnie interesował była osoba Adama, kim okaże się ten młody człowiek. To była zdecydowanie jedna z ciekawszych, choć krótkich, ścieżek w tej powieści – wystarczyło by jej na dobre opowiadanie. Gdyby nie te dwa, wyżej wspomniane elementy zapewne nie skończyłabym tej książki – czego nie cierpię robić. Zatem zamiast przeczytać ją najwyżej w dwa tygodnie (jak planowałam) poświęciłam jej niemal dwa razy tyle czasu. Możliwe, że inni czytelnicy znaleźli w tej powieści o wiele więcej, dla mnie było to głównie zmęczenie, co zdarzyło mi się pierwszy czas podczas czytania książek z serii Uczta Wyobraźni.

W ogólnym rozrachunku opowiadania wyszły ciekawiej (6/10) niż powieść (5/10).
Zastanawiam się jaką opinię zebrała Pieśń czasu w stosunku do innych książek tego autora, czy lepiej czy słabiej, bo póki co, nie jestem zachęcona do poznawania twórczości Iana MacLeoda

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz