Peter Jackson po raz kolejny
udowadnia, że jest dobrym reżyserem i wie co robi. Wielu miało wątpliwości
odnoście dzielenia krótkiej opowieści na dwie części, ale ja się nie martwiłam
i po przeczytaniu książki widziałam idealne miejsce gdzie można było pierwszą część
zakończyć (i się nie pomyliłam). Informacja
o podzieleniu historii na trzy zaniepokoiła nawet mnie, jednakże od razu
zaczęłam szukać z czego wynikała taka decyzja. W pierwszym założeniu (początek
2008 roku) pierwszy film miał opowiadać o Bilbo drugi miał być łącznikiem
pomiędzy tą historią a wydarzeniami z Władcy Pierścieni jednak w rok później postanowiono
obie części oprzeć o Hobbita. Na wiosnę 2010 roku Guillermo Del Toro
zrezygnował z reżyserii tej produkcji i pół roku później został zastąpiony
przez Petera Jacksona. Decyzja rozszerzenia Hobbita do trylogii wynikała z
bardzo dużej ilości materiałów wypracowanych przez lata, których PJ nie chciał
zmarnować. W mojej opinii decyzja ta była słuszna. Jackson w bardzo płynny
sposób opisuje Śródziemie, świat, który dobrze zna i z wprawą nawiązuje do
czasów, które mają nastać.
Podczas oglądania pierwszej
części pojawiło się wiele pytań odnośnie treści, która nie występuje w książce
i wiązało się z tym wiele zarzutów. W Pustkowiu Smauga wszystkie wątki składają
się w jedną całość i już wiadomo, do czego reżyser zmierza. Tak jak w
pierwszej, tak w drugiej części film w głębszy sposób przedstawia psychikę i
motywy działań poszczególnych bohaterów, których można lubić bądź nie, ale
można ich lepiej zrozumieć. Jedną z obaw jakie miałam po obejrzeniu zwiastunów
była częstotliwość występowania w nich elfow (nie występujących w powieści) w
stosunku do krasnoludów, o których ta historia się toczy. Jak się okazało, po
raz kolejny były to obawy zbędne, a wdrożone przez PJ wątki przyjęłam z
uśmiechem i aprobatą. Muzyka, zdjęcia,
gra aktorska, charakteryzacja i efekty specjalne, wszystko było zrobione tak
jak należy dzięki czemu film trwający ponad dwie i pół godziny w ogóle się nie
dłużył mijając w mgnieniu oka. Trwająca akcja nie męczyła i przyznam, że z chęcią
spędziłabym w kinie kolejne dwie godziny byle doczekać końca opowieści. Treść,
która została dodana tworzy spójną, logiczną całość i byłam pod wrażeniem chyba
każdej z owych scen (nie nazywając ich ze względu na osoby nie uznające spoilerów
;]). Oczywiście, że można się przyczepiać do pewnych elementów, tylko po co?
Hobbit: Pustkowie Smauga to
epicki film zrobiony z epickim rozmachem i właściwie pozycja obowiązkowa dla
każdego fana fantastyki i dobrego kina rozrywkowego. Właśnie na takie produkcje
idzie się do kina, dla efektów dźwiękowych i wizualnych. Nie mogę już doczekać
się zakupienia wersji kolekcjonerskiej żeby obejrzeć materiały z planu i
dodatkowe ujęcia. Tak jak to miało w przypadku Władcy Pierścieni, wierzę, że
będzie to dodatkowe kilkadziesiąt minut dobrej rozrywki. Jestem niezmiernie
ciekawa w jaki sposób nakręcono niektóre ujęcia, jaka panowała na planie
atmosfera i jaką przy tym mieli zabawę. Zdecydowanie warto spojrzeć na taką
produkcję z innej perspektywy.
Już dzisiaj premiera i gorąco zachęcam do wybrania się do kina, a moja subiektywna ocena to 10/10
Światowa premiera części trzeciej, Hobbit: Tam i z powrotem zaplanowana jest na 18 lipca 2014 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz