czwartek, 14 sierpnia 2014

Dwa Brzegi - drugiego dnia sporo się działo (cz.1)

Dzień drugi festiwalu – niedziela – obfitował w bardzo wiele i jak zwykle problemem był brak możliwości uczestniczenia we wszystkim. Jednak z dokonanych wyborów jestem bardzo zadowolona. Głównymi punktami programu były filmy krótkometrażowe i filmowy pokaz specjalny. 

Przed blokiem konkursowym postanowiłam się udać na spotkanie w empiku, tym razem nie znałam gościa, ale tytuł ‘Być kobietą i wreszcie zwariować’ był wyjątkowo intrygujący. Przeczucie mnie nie myliło i spotkanie okazało się rewelacyjne, zabawne i błyskotliwe, i z pewnością nie jedna osoba wyniosła z niego bardzo wiele (nie tylko książkę z autografem). Katarzyna Miller to przede wszystkim psychoterapeutka bardzo przyjemna w obyciu, podchodząca do życia (i siebie) z dystansem oraz swobodą i poczuciem humoru. Można powiedzieć, że jest to zdrowe podejście do życia i tego uczy osoby biorące udział w terapiach. Siedziałam tak długo jak mogłam, ale i tak musiałam niestety wyjść ze spotkania wcześniej bo już zaraz zaczynały się szorty. 

Muszę przyznać, że był to jeden z najlepszych bloków filmów krótkometrażowych jakie miałam okazję do tej pory widzieć, a nie było tego mało. Szorty, których w początkowych edycjach Dwóch Brzegów nie doceniłam, to około dwugodzinne składanki produkcji trwających od kilku do kilkudziesięciu (do ok. 40) minut, zarówno filmów z aktorami, fabularyzowanych, jak i animacji. Zestaw filmów z 3 sierpnia był niezwykle udany i jak się okazało z końcem festiwalu – nagrodzony. Rozpoczął się produkcją ‘Canis’ (17’) z niezwykle mocnym uderzeniem. Zrobiony metodą animacji poklatkowej, lalkowej utrzymany w kolorystyce mrocznej sepii. Mimo szmacianek na ekranie był bardzo dosadny, naturalistyczny i na sali czuło się wibrujące emocje odbiorców. Właśnie one nie pozwalają łatwo określić tego filmu i z rozmów przeprowadzonych później wynikło, że różne osoby zrozumiały go i odebrały w odmienny sposób. Kolejny film ‘W jednej chwili…’ (15’) również utrzymany w kolorystyce sepii. Fragmenty filmu opatrzone komentarzem i sentencjami niezbyt przypadły mi do gustu i były małym przerywnikiem. Następna była ponownie animacja. 2,5 minutowe ‘Rzeki’ to realizacja oparta o wiersz Czesława Miłosza. To bardzo plastyczna, poklatkowa produkcja z postaciami z plasteliny, a jej realizacja trwała 1,5 miesiąca. Kolejna była 20 minutowa ‘Arena’ i trochę tak jak w tytule był to pokaz siły i tej fizycznej i tej wewnętrznej. Walka o pozycję w grupie ale i pewne refleksje przed kim tak naprawdę powinniśmy pokazywać swoją siłę? Po filmie, ponownie animacja i ponownie na podstawie wiersza, tym razem ‘Pająk i muchy’ (4’) Jana Brzechwy. Jednak w tej mini-produkcji nie było tekstu literackiego. Zabawna, błyskotliwa, nawiązująca także do ślepej pogoni za konsumpcją we współczesnym świecie. Nazwana także ‘filmem sfrustrowanej warszawianki’ z czym reżyserka całkowicie się zgodziła. ‘Gorzko, gorzko!’ (15’) to krótki film pokazujący karykaturę polskiej rzeczywistości. Przypadek sprawił, że właściciel domu bankietowego musiał zorganizować jednocześnie wesele i pogrzeb tak, by goście się nie zorientowali. Jak się okazało scenariusz powstał dla operatora Adama Mędrycha by mógł wykazać się swoimi umiejętnościami operując ‘steadicamem’. Pisany był on przez dwie osoby, a wytłumaczenie było bardzo ciekawe. Pierwsza osoba pisze to co podpowiada jej intuicja druga zmusza do odpowiedzenia na pytanie ‘dlaczego?’ – to z pewnością jest rozwijające. 
‘Gorzko, gorzko’ zajęło drugie miejsce w festiwalowym konkursie filmów krótkometrażowych. Następna była animacja poklatkowa ‘Królikarnia’ (7’), której postacie zrobione były z plasteliny. Niesamowita, opatrzona czarnym humorem pralnia umysłów ;] Idealny szort przed jednym z najlepszych, jaki miałam okazję oglądać, czyli ‘Mocna kawa nie jest taka zła’ (45’). Opowieśc o synu, który po latach nieobecności w kraju wraca by przekonać się czy jest taki sam jak jego ojciec. Treśc filmu oparta została na sztuce ‘Mending Fences’, a dodatkowe inspiracje reżyser Aleksander Pietrzak czerpał m.in. formy opowiadania obrazem Lyncha, z prostej Historii, Kusturicy, czeskiego kina, a przede wszystkim z Arizona Dream. Film jest fantastyczny, pełen humoru ale i refleksji, po prostu życia. Rewelacyjna gra aktorska (Marian Dziędziel, Mecwaldowski i Dorota Pomykała) oraz udane zdjęcia, za które odpowiedzialny jest Mateusz Pastewka. Ponieważ jest to etiuda, jednak dość krótka nie wiadomo czy będzie do zobaczenia poza festiwalami. Autor nie wyklucza możliwości umieszczenia jej m.in. w internecie w 2015 roku, zatem miejcie w pamięci ten kawowy tytuł ;]. 
Po bloku szortów przyszedł czas na spotkanie z ich twórcami, a przynajmniej niektórymi z nich. Jedno z bardziej udanych podczas całego festiwalu. Można było poznać kulisy ich powstawania, trudności na jakie natrafiali artyści. Pojawiło się także wiele ciekawostek ogólnotematycznych. Było jednocześnie zabawnie i pouczająco.
Po spotkaniu nie miałam wiele czasu i już biegłam na jeden z premierowych pokazów... ale o tym niedługo ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz