poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Igrzyska Śmierci - książka czy film?




Większość rzeczy, czy to książka czy film, musi swoje odleżeć. Tak było z ‘Autorem Widmo’ tak też było z ‘Igrzyskami Śmierci’, do których obejrzenia zachęcił mnie zwiastun. Jednak jeśli jest taka możliwość najpierw czytam książkę przed filmem – który w 99% jest słabszy niż jego papierowy odpowiednik (a ja nie znoszę spoilerów!). Niestety z tego powodu wiele, nierzadko dobrych, produkcji zalega na moim dysku. Mam nadzieję, że to się zmieni ;)

Kiedy dostałam w swoje dłonie książkę Suzanne Collins nie mogłam, nie  potrafiłam i nie chciałam się od nich odkleić. Wszystko to zawdzięczam prostocie i lekkości stylu, dobrze budowanemu napięciu ale przede wszystkim nowemu, niebanalnemu pomysłowi o co tak trudno w dzisiejszych czasach. Autorka opisuje świat podzielonych na dwanaście dystryktów oraz Kapitol – stolicę całego kraju. Owe tytułowe Igrzyska, zwane również głodowymi, są wypadkową buntu trzynastu dystryktów przeciwko tyranii stolicy. Ten o pechowym numerze został zrównany z ziemią, a żeby inni nie zapomnieli, że to Kapitol rządzi zorganizowano Igrzyska. W każdym z dystryktów zostaje wybrany jeden chłopiec i jedna dziewczyna w wieku 12 – 18 lat do walki między sobą na arenie póki nie zostanie tylko jedno.

Pomysł brutalny i okrutny, ale nowy i to się autorce chwali, a książkę czyta się przyjemnie. Collins wykreowała kilka interesujących postaci i umieściła je w ciekawym otoczeniu. Wraz z rozwojem fabuły wzrasta napięcie i nerwowe oczekiwanie co nastąpi. Nie oszukujmy się, są momenty, które można przewidzieć, domyśleć się co nastąpi, jednak nie zawsze wiadomo kiedy i w jakiej kolejności. Emocje bohaterów (zwłaszcza Katniss, gdyż to z jej perspektywy prowadzona jest narracja), są wyraźne i bardzo żywe.

Opisy emocji, przemyśleń, przeszłych wydarzeń są tak rozległe, że nie sposób ich przedstawić w filmie. Jennifer Lawrence (pomijając fakt, że w moim odczuciu nie pasowała do roli Katniss) nie poradziła sobie z rolą. Brak opisów powinien być zastąpiony ekspresją i mimiką aktora, nawet jeśli bohaterka nie pokazywała nadto emocji, film wyglądał na odgrzewanego kotleta. Ale nie była to tylko jej wina. Najbardziej gryzącymi mnie elementami był scenariusz i montaż. Z pozoru zawarte było wszystko, film trwał ponad 2 godziny, ale odczuwałam wyraźne braki i niedosyt, a kiepski montaż sprawiał wrażenie chaosu. Pewne elementy były niezrozumiałe, źle wyjaśnione i płytkie (dodatkowe wnioski po rozmowie z osobą nie czytającą wcześniej książki).


Z czystym sumieniem mogę polecić książkę, która będzie stanowiła dobrą i lekką rozrywkę. Polecam także, a może przede wszystkim, audiobooka czytanego przez Annę Dereszowską, która w doskonały sposób odegrała rolę i emocje. Po raz kolejny słusznie przeczytałam najpierw książkę. Film by mnie do tego nie zachęcił. 


Książka: 8/10
Film: 4/10 (kilka plusów za charakteryzację, scenografię i dobór pozostałych aktorów)

Ciekawa jestem kolejnych części... książki ;]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz