niedziela, 4 sierpnia 2013

Miasto Nawiedzonych - Nawiedzone Miasto


Na długo przed planami wydawniczymi zapoznałam się z trzema pierwszymi rozdziałami udostępnionymi przez autora w ramach promocji. Wtedy nie wiedziałam nic o powieści, a czytając nie potrafiłam opanować uśmiechu: autor pisał o moim mieście! Nigdzie nie było to powiedziane wprost, jednak nastrój oraz charakter miasta i mieszkańców został oddany doskonale. Nie najpiękniejsze, ale klimatyczne i na swój sposób magiczne. To także miasto samego autora, miasto, które dobrze zna, a podczas jednego ze spotkań autorskich potwierdził inspirację.



O czym jest powieść? Do miasta przyjeżdża potomkini rodu fabrykanckiego i próbuje odzyskać swoje dziedzictwo. Nie chodzi tylko o mury kamienicy i fabryki ale przede wszystkim o to, co znajduje się w podziemiach, tajemnicze źródło mocy.
Jabłoński historie rozgrywającą się w realnej, prawdopodobnej rzeczywistości zawsze okrasza magią i doprawia miejscowym folklorem. Wydarzenia niby prawdziwe ale owiane mistycyzmem w taki sposób, że można się zastanawiać, czy coś takiego faktycznie nie może mieć miejsca. To właśnie tworzy cały urok jego książek.

Powieść, napisana jest lekko, z polotem i wyobraźnią. Potrafi niesamowicie wciągnąć czytelnika powodując utratę poczucia czasu. Autor doskonale pokazuje polską (oraz miejscową) mentalność i naturę, zarówno te złe jak i dobre strony. Czasami można odnieść wrażenie, że wręcz w sposób przerysowany, prześmiewczy obrazuje rodzime społeczno – polityczne realia. Zapewne nie jeden czytelnik czy recenzent poczuje się urażony taką satyrą... w końcu w znaczniej mierze Polacy (zwłaszcza starsze pokolenie) nie potrafią się śmiać z samych siebie. Ale ja lubię jak ktoś dolewa oliwy do ognia ;] Zakończenie jakim uraczył nas autor z jednej strony może zirytować, ale z drugiej, sugeruje kontynuację, której już nie mogę się doczekać!
9/10

Książka w wersji elektronicznej dostępna na stronie cdp.pl

Wydanie ‘papierowe’ prawdopodobnie na jesieni tego roku nakładem wydawnictwa Enso Publishing.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz