Od pewnego czasu obserwuję pewne zjawisko, ośmieliłabym się
powiedzieć, że w jakiś sposób je badam. Otóż ku mej radości widzę, że coraz
więcej ludzi jednak czyta. Może to moje pobożne życzenia, ale pamiętam jak dwa,
trzy lata temu… ba! nawet rok temu, kiedy wsiadałam do środków komunikacji
miejskiej niemal wszyscy gapili się w okna, sporadycznie rozmawiali między sobą.
Na mnie, czytającą książkę patrzyli jak na obcego. Jednak przez ostatnie pół
roku, codziennie rano jadąc do pracy i wracając z niej popołudniu, odnotowałam
większą ilość czytaczy. Nie jestem już jedyna. Ktoś ma czytnik, dwie inne osoby
książkę papierową.
Ostatnio widziałam także pewne wyniki badań, statystyk, że
osoby posiadające czytnik, czytają więcej. Ile w tym prawdy? Całkiem sporo, bo
jak się zastanowiłam, zaliczam się do tej grupy. To elektroniczne cacko jest po
prostu wygodniejsze. Lubię czytać książki objętościowo zacne, a że czytam w
dużej mierze w tramwajach czy autobusach to kobyłka licząca powyżej 500 stron,
w dodatku w twardej oprawie jest bardzo nieporęczna. Bez wolnego krzesełka
ciężko, a mając tablecik można spokojnie stać. Oprócz tego książki ważą, a o
takiej objętości zajmują także sporo miejsca w torebce. Mając czytnik, ilość
stron czy waga już nie jest mi straszna… a gdybym skończyła czytać szybciej niż
planowałam, zawsze znajdę w plikach jakąś ‘zapasową’ książkę – miałam taką
sytuację. Czy to na dworze, czy w domu, na łóżku, na fotelu, na podłodze,
wygodniej w każdej książkowej pozie i nie ma także obawy, że kartki latają (bo
wiatr), i można się podeprzeć a ‘książka’ się nie zamknie. Ale najważniejsze
jest to, że czy to na tablecie, czy w wersji papierowej, ludzie czytają. To
podnosi na duchu ;].
Oczywiście w gwoli sprostowania, nadal wolę książki
papierowe. Szelest kartek, zapach druku (tak, wącham książki) są doznaniami nie
do zastąpienia. Nadal również, kupuję ich znaczne ilości i nie zamierzam
przestać ;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz