Po nieco dłuższej przerwie wracam
z recenzją zapowiedzianego już filmu, głośnej 'Hollywoodzkiej' produkcji.
Niestety z powodów ode mnie niezależnych zmuszona zostałam obejrzeć wersję z
dubbingiem, ale jak się okazało nie było źle. Czarownica (Maleficent)
to baśń na podstawie animacji z 1959 roku Śpiąca Królewna jednakże to
nie Aurora jest tu główną bohaterką, ale właśnie zła wiedźma. W filmie pokazana
została historia Diaboliny sprzed urodzin królewny, kiedy ona sama była jeszcze
dzieckiem. Poznajemy wydarzenia, które znacząco wpłynęły na późniejsze
zachowanie czarownicy.
Film pokazuje, że w życiu nie ma pojęcia tylko czerni i
bieli, ale liczne odcienie szarości. Każdy jest inny a motywy jakimi ludzie się
kierują mogą działa albo bardziej budująco albo bardziej destruktywnie zarówno
na otoczenie jak i na własną psychikę. Widzimy po raz kolejny jak przerost
ambicji potrafi niszczyć, jak skrajne myślenie prowadzi do zatracania się i
utraty zdrowego rozsądku. Także smutna prawda, że raz wypowiedziane, nierozważnie
słowa, nie zawsze można cofnąć. Ale nie mogło oczywiście zabraknąć wielu
pozytywnych uczuć. Pojawia się niemal sztampowy motyw wybaczania, prawdziwej
miłości, piękna i dobra, które budują, tworzą i sprawiają, że świat staje się
lepszy. Jakkolwiek banalnie to brzmi, to jednak ta ‘oczywista oczywistość’ nie
dla wszystkich jest taka… oczywista, albo po prostu zapominana.
Wracając jednak
do samego filmu, właściwie nie było elementów, które mi się nie podobały.
Piękna kraina, z bajkową scenografią i pasującymi efektami. Bardzo udana
charakteryzacja i chociaż spotkałam się z opinią, że Maleficent została za
bardzo wykontrastowana (podobno na życzenie Jolie), uważam, że był to zabieg
jak najbardziej na miejscu, pasujący do charakteru ale i upodabniający aktorkę
do postaci znanej nam z bajki. Całości towarzyszyła piękna muzyka skomponowana
przez Jamesa Newtona Howarda, oraz niezwykle klimatyczny cover piosenki Once
Upon a Dream w wykonaniu Lany Del Rey (który podaję poniżej). Najwyższy czas
powiedzieć dwa słowa o samych aktorach. Angelina świetnie pasowała do roli
Diaboliny, wróżki opiekujące się królewną zachowywały się odpowiednio do swojej
wiedzy o dzieciach, podobnie Elle Fannig dobrze poradziła sobie ze swoją
bohaterką. W obsadzie możemy zobaczyć, że małą Aurorę zagrała córeczka Jolie. W
wywiadzie aktorka tłumaczyła, że nie był to celowy zabieg. Po prostu
dziewczynki wybrane do roli, bały się odzianej w czerń matrony ze strasznymi
rogami, tylko mała Vivienne się nie bała, w końcu mama ;). Jeszcze jedna rzecz
jest bardzo wyraźna – wiek aktorów. W animacji Aurora i książę Filip wyglądali
dojrzalej, na 18 a nawet 20 lat, z kolei w filmie widać, że to jeszcze
nastolatki, a wiek 16 lat jaki pojawia się w słowach klątwy Diaboliny jest
dobrze odwzorowany. Można by rzec ‘w końcu’ bo w wielu produkcjach aktorzy są i
wyglądają na starszych niż faktycznie powinni być. Młodziutki książę Filip
został potraktowany w filmie... trochę jak zło konieczne, ale w zabawny sposób.
Odebrałam to trochę jako parodię poważnej roli księcia z bajki i wielkiej
miłości od pierwszego wejrzenia... w wieku 16 lat. Brakowało mi tylko komiksowego błysku śnieżnobiałych ząbków kiedy się uśmiechał, ale może to by było już za
dużo ;).
Filmy Disneya mają to do siebie, że są bezpieczne dla dzieci i Czarownica
nie jest wyjątkiem. Ale jest to także dobra rozrywka dla całej rodziny. Ja z
sentymentem wróciłam wspomnieniami do wczesnych lat dziecięcych. Co ciekawe,
jak się okazuje filmowe (Disney’owo – Hollywoodzkie) adaptacje klasycznych
bajek zdają się być tego- i przyszłorocznym trendem. 12 marca przyszłego roku
zaplanowana jest premiera Kopciuszka w reżyserii Kennetha Branagha (ciekawostką
jest, że początkowo film miał reżyserować Mark Romanek, jednakże jego wersja wykluczała
szczęśliwe zakończenie. Nie musze mówić, że strasznie mnie to ciekawi), na
październik 2015 roku zapowiedziana jest (kolejna) Księga Dżungli, której rezyserem
został Jon Favreau, a w planach jest ekranizacja jednej z najbardziej udanych
animacji Disneya Pięknej i Bestii w reżyserii Billa Condona. Zapowiada się
wiele smaczków miejmy nadzieję na poziomie Maleficent, która jest niemal obowiązkową
kinową propozycją, zwłaszcza dla dzieciaków ;]
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz